Wincenty Dowojna 1940 - 2018
Dzieciństwo
Jest 22 stycznia 1940 r. gdy porucznikowi Witoldowi Dewojno rodzi się syn, o którym prawdopodobnie nie wie, ponieważ jest wtedy więźniem w Kozielsku. Mieczysława – młoda matka wraz z rodziną zostaje wywieziona do Kazachstanu, zaś w kwietniu 1943roku w Katyniu ginie por. Witold Dewojno. Nieludzkich warunków nie przeżywa wiele osób. Mama umiera na tyfus. Mały Wincenty pozostaje sam z ciotką na stepach Kazachstanu, gdzie jedyna radość to gorący ziemniak jako posiłek. Mieszkają w Pawłodarze, a gdy Stalin zrywa stosunki z rządem Sikorskiego, zostają zesłani w step.
Znowu w domu
Po wojnie to już nie jest ten sam dom (jego pozostał w Białymstoku). Trafia do Wielkopolski Już w Polsce wychowuje go druga babka – matka ojca. Mieszka we wsi pod Szamotułami w Wielkopolsce (to wtedy w metryce zmienią mu nazwisko na Dowojna). W komunistycznej Polsce – z powodu ojca zostaje wyrzucony z gimnazjum. Z pomocą przychodzi starszy brat ojca z Wrocławia. Tam w szkole na lekcji matematyki nauczyciel mówi mu, że znał jego ojca: byli razem w niewoli u Sowietów, chcieli uciec, ale ojcu się nie udało.
Wuj i ciotka powtarzają, aby o ojcu i Katyniu z nikim nie rozmawiał. Boją się. Przez całe lata Witold nie opowiada więc nawet, że był w Kazachstanie.
Pamięć
Pół wieku po powrocie w 1946r., mieszkający w Poznaniu Wincenty, czyta książkę Jadwigi Tomczyńskiej o zesłańcach do Kazachstanu. Nawiązuje kontakt z rówieśnikami i jadą wspólnie do Kazachstanu – powstaje Klub Pawłodarczyka. Nie znajduje zagubionego w stepie grobu matki. Odmawia modlitwę, której słucha step i miłosierny Bóg.
Wreszcie można głośno mówić.
Równolegle tworzy w Poznaniu Stowarzyszenie Memoramus, którego zadaniem jest wychowywanie młodzieży w duchu pamięci o losach ich przodków. Co roku młodzież odwiedza w kwietniu cmentarz w Katyniu.
Pamięć, ale nie nienawiść. Wincenty Dowojna, był tym, który budował mosty. Nie pragnął nikogo rozliczać, ale budować przyszłość na zrozumieniu tego co było i wyciągnięciu wniosków, aby koszmar wojenny nigdy nie powrócił, a młodzież obu narodów kreowała przyszłość opartą na współpracy.
Odszedł ten…
…który nas obudził i połączył. Człowiek pamięci i nasz Przyjaciel. Syn jest wreszcie z rodzicami razem, czego okrutny los nie dał mu zaznać w ziemskim pielgrzymowaniu.
Pozostaniesz w naszej wdzięcznej pamięci.